Blogi też nie sprzedają! Co więc sprzedaje ?

Ostatnio szerokim echem na blogach odbiła się żenująca awantura pomiędzy dość znaną blogerką modową a internetowym sklepem z butami.  Wszyscy skupili się na tym która ze stron wykazała się większą gówniarzerią, brakiem klasy i bardziej się skompromitowała. A ja zwróciłem uwagę na inny aspekt będący w tle tej rozróby – na to, że blogi też nie sprzedają i pchanie do nich kasy jest kompletnie bezsensowne.
Aby sobie uzmysłowić  skalę o jakiej mówimy podpowiem, że burda wybuchła o nieotrzymanie przez blogerkę obiecanej kolejnej walizeczki z butami, a znowuż jej brak był spowodowany całkowitym niezadowoleniem firmy z efektów „pracy” blogerki, a właściwie brakiem efektów z jej działań (mniemam, że takie były) sponsorowanych wcześniejszą walizką z butami. Jak widać – z obu stron impreza o skali wiejskiej kałuży.

A i tak bezsensowna.

Tak – jest jeszcze Kominek działający z większym rozmachem, który załapał się na sponsorowane wojaże po USA, jakieś podróże samochodowe itp. Ale one też NIC NIE SPRZEDAŁY sponsorom. Tłumaczyli się tylko mętnie o jakichś wizerunkowych korzyściach (buacha cha cha cha), zwiększeniu zainteresowania itp. farmazonami.

No dobra, żebyście nie narzekali, że tylko narzekam i krytykuję to powiem Wam co na pewno sprzedaje:  lokacja marki/produktów w teledyskach.  Nawet tych niszowych, discopolo czy hiphopowych dostępnych jedynie na YouTube (bo żadna TV nie chce ich puszczać).  A to możecie mieć za niewielkie wsparcie finansowe w produkcji teledysku.
Oczywiście im bardziej niszowy teledysk tym mniejsza skala przychodów – na zostanie światowym czy krajowym potentatem szans niewiele, ale tak czy siak wyniki w stosunku do nakładów są imponujące.
Szukajcie więc ciekawych i początkujących twórców, którzy jeszcze nie mają własnej kasy na produkcję – to się naprawdę opłaca.

4 myśli na temat “Blogi też nie sprzedają! Co więc sprzedaje ?

  1. Nie wiem, czy blogi sprzedają, czy nie – swojej tezy o tym, że nie, nie podpierasz jakimikolwiek dowodami.

    Ale chciałbym, żebyś miał rację. Dlaczego?

    Bo chciałbym, żeby pojęcie „bloger” oznaczało kogoś, kto w Internecie dzieli się z innymi własną myślą. Nieważne, czy mądrą, czy głupią, czy dobrą, czy złą. Byle własną. Niezależną. Autentyczną. Prawdziwą. Szczerą. A nie pochodzącą ze sklepu z butami czy agencji PR, nie wykupioną w zamian za kolejną parę balerinek, walizkę, samochód, podróż do juesej czy inny ochłap. Myśl spontaniczną, a nie wyszukaną w tabeli popularności słów kluczowych Google, nie obliczoną na ileś kliknięć w banner czy zapisów na listę mailingową, oferującą kolejnego e-booka.

    Wiem, chcieć to sobie mogę, a wyjdzie jak wyjdzie. Ale z tej blogersko-buciarskiej historyjki mam co nieco Schadenfreude. Bo ilekroć czytam, że osoby, piszące na usługach tej czy innej korpo, to blogerzy – to coś mi nie pasuje…

    1. Brak dowodów bo to dzielenie się doświadczeniem i wieloletnią obserwacją, oczytaniem itd. a nie polska rozprawa naukowa przepisana z wcześniejszych i ocytowana na maksa 🙂

      Moje przekonanie o tym, że blogi nie sprzedają utrwaliło się po akcjach Kominka i komentarzach po nich.
      A potwierdziło – wg mnie – po tej awanturze wywołanej przez Fashionelkę. Wszyscy bowiem ekscytowali się jak to niby blogi modowe i im podobne mają wpływ na ludzi a tu wychodzi, ze niewielki. Ba z rozgoryczeniem wskazującym na… żaden.

      Co do blogerów to mam podobne zdanie. Tez uważam, ze bloger to ktoś kto dzieli się swoja NIESKRĘPOWANĄ myślą, a chęć zarabiania na reklamach lub promowania się przez bloga (zbieranie dzięki niemu zleceń itd.) wyklucza swobodę.
      Zawsze wtedy gdzieś tam na dnie pojawią się myśli o konieczności przygryzieniu języka bo „to może mi potem zaszkodzić, ktoś się zrazi i potem nie da zarobić”.

  2. Niestety product placement działa tylko w przypadku produktów bardzo rozpoznawalnych, które są znane na rynku a lokowanie ich w programach, teledyskach itd podniesie jeszcze wartość marki. Tak jak Gesslerowa pokazuje w każdym programie przyprawy Prymat, gumy Orbit czy ręczniki papierowe Foxy. Jeśli zdarza się klient, który nie wie co to ręczniki papierowe foxy to nie zauważy lokowania ani produktu.. nie zwróci na niego najmniejszej uwagi.
    Więc nie dla każdego produktu i nie na każdym etapie przeznaczone są konkretne formy reklamowe. Dla produktów dla których idealnie sprawdzi się product placement może zupełnie nie nadawać się adwords i odwrotnie.

  3. Niektórym blogerom w Polsce wydaje się, że złapali pana Boga za pięty i cokolwiek pierdną na swoim blogasku to ludzie poleca do sklepów to kupić. Na szczęście jak słusznie zauważyłeś tak to nie działa.
    Doskonale widać to na przykładzie tej dziewuchy, która postanowiła „narobić siary”. Zachowała się jak dziecko. „Napisałam na Waszym fejsie – i co teras ?”
    Powiedzmy, że Marczak, czy ten zadufany megaloman Przemek tworzą jakieś „opiniotwórcze” blogi o stosunkowo dużym zasięgu, ale te laski, które piszą jakie fatałaszki są wspaniałe tylko po to , żeby coś wyżebrać – żenada.

Odpowiedz