Czyżby Sephira z Admiralette to alter ego Andrzeja Tucholskiego? :)

Trzy dni temu Andrzej Tucholski, bloger ze złotej dziesiątki rankingu Kominka za 2015 rok, rozsławiany z niewiadomych mi powodów, nawiedził był Wrocław organizując wieczorek zapoznawczy ze sobą w roli głównej. Ponieważ tak się złożyło, że przyjechali akurat w to samo miejsce moi znajomi to nie mogłem się powstrzymać by nie pójść i nie zdać Wam relacji z tego spotkania. Niestety jak się okazało musiałaby to być bardzo krytyczna relacja, więc ją sobie odpuściłem. Nie chciałem żebyście mi zarzucili, że znowu się nad nim pastwię albo nie daj Bór go „hejtuję”!
Ale… Ale okazało się, że mój znajomy nie zdzierżył tego co zobaczył i zaczął sobie grzebać i grzebać aż wygrzebał i podesłał mi linki, w tym jeden, który mnie kompletnie rozbroił zmuszając do analizy osobowości sławnego twórcy.  W tym miejscu muszę Cię przestrzec, że dalsze czytanie odbywa się na Twoją własną odpowiedzialność. Jeśli ominiesz ten wpis nic Ci w życiu nie ubędzie a wręcz przeciwnie – może Ci ubyć, np. zniesmaczysz się.  Jeśli tak się stanie to pamiętaj, że to wyłącznie z Twojej własnej i zbytecznej ciekawości. 🙂
Żeby nie przeciągać  – ten link to profil Andrzeja Tucholskiego na linkedin:  www.linkedin.com/in/sephirath .

Jak od razu zauważyłem w przydomku, który sobie nadał na tym serwisie, jest imię głównej bohaterki Sephira z jego debiutanckiej (koszmarnie grafomańskiej) powieści „Admiralette”. Od razu naszła mnie refleksja: toż ta Sephira musi być jego alter ego!  Kim więc pragnąłby być albo kim się czuje w swoich fantazjach autor? Jakież ta postać przejawia najbardziej skrywane i tłumione skłonności pisarza?
Na szczęście nie musicie czytać książki by się o tym przekonać bo jej postać jest tam bardzo prosto skonstruowana:

Sephira to 17 latka, wychowująca się bez matki, niefrasobliwa w swojej odwadze, zbuntowana wobec ojca starającego się trzymać ją w twardych ryzach. Oczywiście jest bystra, temperamentna, piękna, zwinna i dobrze zbudowana. Uważa, że może wszystko pokonać, jej skryte marzenie to nauka meteorologii a misją jest uratowanie swojej nacji i odnalezienie siebie.

Jako alter ego (ale już męskie) autor ma prawdopodobnie także inne profile przydatne w analizie (ale tą już sobie zróbcie sami, mi szkoda czasu) :
soup.io  (kopia na archive.org)

filmaster  (kopia na archive.org)
Tutaj jest napisane między innymi o filmie  Mr.Nobody:
W każdym z poruszanych kilkudziesięciu wątków byłem w stanie rozpoznać wydarzenie z własnego życia + moją pasją jest psychologia podświadomości 🙂 Film na 10.

gram.pl
A tutaj jest raz El Presidente raz Admirałem. I już mu wtedy (9 lat temu) zwracano uwagę na nieskładną mowę. A także przepowiadano sławę! 🙂
„Nie wiem czy przeczytałeś to „coś” tutaj wypocił? Razem z żoną wymęczyliśmy (na głos) cały ten zlepek beznadziejnych zdań bez prawidłowej konstrukcji z przydługimi wtrąceniami, oraz całkowitym brakiem sensu. Momentami mieliśmy wrażenie, że tekst ten napisał obcokrajowiec, albo Yoda (Star Wars), bo zastosowałeś identyczną inwersję zdania. Szkoda, bo przeżycie warte opisania. I Ty uczęszczasz na kółko polonistyczne? Hmm…  „

„no, kolego, gratulacje, w telewizji wystapisz, będziesz sławny, potem limuzyny, jahty, supermodelki… ;)”

last.fm 

twitter
(dawne konto) , obserwował Dżoannę!

deviantart
Widoczne turaj dawne fotki pisarza mną wstrząsnęły  – też mi się przytyło z wiekiem, ale dużo, dużo późniejszym i nie aż ponad 2 razy!

No dobra, wystarczy bo zaraz zapytacie czy ja mam za dużo czasu. A nie mam 🙁

3 myśli na temat “Czyżby Sephira z Admiralette to alter ego Andrzeja Tucholskiego? :)

    1. Nie tak nieznanym. Spotkałem go już ze dwa razy, a jeszcze częściej wciskany jest mi przy różnych okazjach. I to mnie chyba właśnie wkurza bo z komuny wyniosłem silną alergię na tego typu przekłamywanie rzeczywistości.
      A jedynym antidotum na takie propagandowe lansowanie miernot twórczych jak Tucholski (czy z innej branży np. Górniak) którzy jeszcze roszczą sobie wpływanie na życie innych, jest obnażanie iluzji jaką tworzą. Pokazanie jaki nagi król jest naprawdę. Zdaję sobie przy tym sprawę, że to paskudne, kalające zajęcie. 🙁
      p.s.
      Nie mam nic do tego, że ktoś tworzy coś nawet kiepskiego, że się w tym wyraża, swoje jestestwo albo leczy swoje kompleksy, frustracje itd. Ani, że to publikuje czy sprzedaje. Byle tylko nie przesadzał (on i jego klakierzy), że to coś jest arcydziełem gdy widać, że nie jest i w efekcie robił to moim kosztem.

Odpowiedz