Palikot pali sobie wybieralność.

Palikot zdurniał i stracił instynkt samozachowawczy.
Inaczej nie da się wytłumaczyć tego, że choć skończyła się kampania to rzucił się na krzyż.
Czyżby nie rozumiał, że w Polsce są niechętnicy a nawet przeciwnicy kleru i Kościoła Katolickiego (a właściwie jego nadmiernej obecności w życiu publicznym), ale już przeciwnicy krzyża, wiary, chrześcijaństwa to oszołomski margines odstręczający od siebie całą resztę?
Jeżeli dalej będzie dął w taką nutę to za kolejne 4 lata zostanie z jego partii w sejmie tylko wspomnienie – ludzie chcieli innego Palikota.  Ludzie chcą Palikota ucierającego nosa możnym tego świata (oczywiście horyzont świata to granice Polski), a nie oszołoma walczącego z krzyżami czy innymi nieżyciowymi sprawami.
Mam wrażenie, że Palikot się pogubił – postawił na antykościelne nuty i wygrał więcej niż mógł sobie zamarzyć. Przez to wydaje mu się, że ma taką skalę antykościelnych wyborców, ale to nie prawda. Wręcz przeciwnie.  To histeryczna reakcja części kleru na Nergala w TVP spowodowała gwałtowne poparcie dla Palikota właśnie wśród ludzi nieakceptujących ekstremizmów religijnych (a za taki uznali atak na Nergala).
Ludzie Ci jednak nie są przeciwni krzyżowi w sejmie itd. ani nie są w ogóle radykalni lecz – normalni.  I normalności oczekują.
Jak Palikot nie ochłonie to dostanie od nich czerwoną kartkę i tyle go będzie.

Aktualizacja z 18 października 2011:

I pojawiły się badania pokazujące, że moja brylantowa kula nie myli się w tej sprawi 70% ludzi jest za krzyżem (w szpitalach aż 84%!).  Tylko 20% przeciw.

Odpowiedz