Wenus z Willendorfu – odkrycie czy przywidzenie?

Pewnego dnia patrząc na figurkę „Wenus z Willendorfu” doznałem objawienia zmieniającego ustaloną wizję historii. Do tej pory dominuje pogląd, że przedstawia ona postać-symbol bogini płodności, archetyp matki, w postaci kobiety o znaczącej tuszy z bardzo obfitymi piersiami. Nie jest to jednak prawdą.
Jeżeli przyglądniecie się tej figurce to odkryjecie, że ma ona wyraźnie wyeksponowane męskie i żeńskie zewnętrzne narządy płciowe: kobiece wargi sromowe oraz penisa sprytnie stylizowanego na pierś. Jednak jego główka, czyli żołądź penisa jest jednak widoczna i rozpoznawalna.
Figurka przedstawia więc raczej postać bóstwa Androgyne, będącą symbolem jedności mężczyzny i kobiety niż boginię płodności.
Bez względu na to czy twórcą tej figurki była kobieta, mężczyzna czy też osoba niebinarna – chylę czoła za lotność umysłu tej osoby, jej pomysłowość,  kreatywność i genialny pomysł. I cieszę się, że mogłem ten zamysł rozpoznać po tylu tysiącleciach (ponoć figurka powstała 20 tys. lat temu).
wenus002

wenus003

Aby swoje przekonanie zmaterializować wraz z swoim kolegą Pawłem Mielewskim (niezwykle utalentowanym artystą i jubilerem) zrobiliśmy rzeźbę, kolejnego wrocławskiego krasnala, ale na wzór „Wenus z Willendorfu” i nazwaliśmy ją „Wenus z Wrocławia”.

prolinka01

Niestety ciemny lud nazwał ją „Prolinką” od miejsca, w którym ją postawiliśmy (jednego ze sklepów komputerowych proline.pl). A że Vox Populi Vox Dei to nie pozostaje mi nic innego niż nazywać ją Prolinką. 🙁   Tak więc przypatrzcie się zdjęciom oryginalnej „Wenus z Willendorfu” a także Prolince  i oceńcie – mam rację czy nie? Jeśli mam piszcie gdzie się tylko da o nagrodę dla mnie. Jeśli nie da rady Nobla to inną też się zadowolę 😉

Odpowiedz