Wizyta u dowolnego lekarza – 3 dni pracy zwykłego robola, czy o taką Polskę walczyliśmy?

250  złotych tyle we Wrocławiu kosztuje przeciętnie 10-15 minutowa wizyta u dowolnego lekarza. To jakby nie liczyć 3 dni pracy przy najniższej pensji, dwa dni przy przeciętnej. I tak się zastanawiam czy o taką Polskę walczyło moje pokolenie i moich rodziców?  Przy tym dostać się do lekarza też jest sztuką, a przejść leczenie na czas trudniejsze niż wygrana w lotto.

Oczywiście wszyscy wiedzą dlaczego tak się dzieje – jesteśmy tak bogaci , że szkolimy za darmo lekarzy, którzy potem po wyszkoleniu wyjeżdżają z kraju i leczą Niemców, Brytyjczyków, Francuzów, ale nie nas Polaków, którzy im za te studia zapłacili. I nikt z tym nic nie robi 🙁
A powinniśmy natychmiast zmienić zasady – studia zrobić  na kredyt, którzy należy spłacić w ratach lub odpracować. Dodatkowo wszyscy Ci, którzy wyjeżdżają powinni płacić specjalny podatek solidarnościowy na utrzymanie starszego pokolenia. Nie tylko lekarze. Wszyscy emigranci. Bo póki co to śmieją się z nas, frajerów co tu zostali, do rozpuku. Nie dość, że zapłaciliśmy za ich wykształcenie to jeszcze utrzymujemy im ich rodziców na starość.

A co? Nie stać na? Musi Buraczana opływa w bogactwo.

23 myśli na temat “Wizyta u dowolnego lekarza – 3 dni pracy zwykłego robola, czy o taką Polskę walczyliśmy?

  1. ARNOLDZIE,

    Biadolisz jak baba po klimakterium. No i – jak stary komuch.

    To dobrze, że robol ma trudności z dostępem do lekarza. Robol ma harować (za miskę ryżu) na Dostatnie Życie NARODU WYBRANEGO, czyli też Lekarza.

    A ci wrocławscy lekarzy, to muszą być wielkimi durniami, że tak tanio biorą. Pamiętaj, znana rynkowa zasada brzmi – What The Market Will Bear !!! Czyli – Tyle Ile Zniesie Rynek.

    Pozdrowienia,
    ROMAN WŁOS

  2. Podatek emigracyjny jest trochę schizofreniczny, wziąwszy pod uwagę, że emigranci często uciekają właśnie przed polskimi podatkami.

    1. LECHU,

      Z tego wynika, że Mośki po 1945 roku miały łeb. Żelazna kurtyna i nawet zwierzę nie uciekło na Zachód —- patrz —- samostrzelne karabiny na granicy Wschód-Zachód.

      Pozdrowienia,
      ROMAN WŁOS

  3. Najwyzej sprowadzimy lekarzy zza granicy, nie widzę większego problemu i nie rozumiem dlaczego miałabym zakazywać wyjeżdzać komuś, bo jest wykształcony i osiągnął to ciężką pracą, nawet w „cywilizowanej” USA z ubezpieczeniem zdrowotnym jest bajzel. Wszyscy obudzimy się z ręką w nocniku.

    1. Nie bronię nikomu wyjazdu. Tylko niech spłaci potem dług za wyszkolenie.
      I niby skąd sprowadzimy lekarzy? Od razu prysną na Zachód.

      1. To juz bylo. Kilogram obywatela itd. Jak chcemy platnosci za studia, to wprowadzmy otwarcie studia platne, a nie, jak za Kisielem, „dzielnie walczymy” z socjalistycznymi problemami.

          1. Arnoldzie,

            Strasznie słaby ten Twój socjalizm. Ja postuluję – trzy tysiące peelenów dla każdej matki na każde dziecko aż do śmierci dziecka.

          2. @ 28 sierpnia 2016
            Arek,
            Zdecydowana większość obecnych absolwentów uczelni w zasadzie to tylko do kopania rowów się nadaje. Ponieważ kopanie rowów jest nisko płatne, to te gamonie nigdy by tych długów i tak nie spłaciły.
            Hey,
            2 promile na wydechu

  4. Te 250zł we Wrocławiu to bierze dobry profesor medycyny. Przeciętny lekarz nawet z dojazdem do pacjenta zamyka się w 150. 200 zł z dojazdem bierze ordynator nefrologii. Druga sprawa, że pewnie nie orientujesz się w najaktualniejszej sytuacji ekonomicznej najmłodszych lekarzy, więc podam przykład ode mnie z rodziny. Lekarz zanim zostanie rezydentem w naszej kochanej jak to nazywasz buraczanej to ma zazwyczaj ok. 28 lat. Mój kuzyn ma 30, jest rezydentem zarabiającym około 2300 zł tak jak podają różne źródła i ma przed sobą jeszcze 3 lata takiej pracy a ma znajomych robiących rezydenturę za darmo bo nie udało się na płatne załapać. Kilka lat za darmo!
    Ja jednak rozumiem co czuje taki człowiek, który uczy się znacznie więcej od 85% swoich kolegów z liceum, do pracy jeździ autobusem i nie stać go na żadne luksusy typu wczasy a do tego mieszka z rodzicami. Niektórzy koledzy rezydenci jak mówi mają łatwiej bo mają bogatych rodziców czy też rodziców lekarzy, którzy już swoje zarabiają. Jednak sytuacja młodego człowieka 30 letniego, który nie bardzo może korzystać z życia w sposób w jaki np. ja korzystałem czy widzi na co pozwalają sobie jego koledzy z podstawówki, którzy wybrali zawodówkę czy jakieś technikum, nie napawa to ich radością i optymizmem a raczej są pełni zazdrości i wywołuje to u nich właśnie złość i frustrację. Korzystają z tego oczywiście chętnie inne kraje kusząc ich wielokrotnie wyższymi pensjami na początek. Sam byś pieszo poszedł do Norwegii czy gdziekolwiek jakbyś ćwierć życia poświęcił i zarabiał tyle co dzisiaj byle kelnerka czy sprzedawca w sklepie w markecie nawet bez żadnej szkoły. Do tego karanie ich jakimiś socjalistycznymi obciążeniami bez jednoczesnego urealnienia ich dochodów spowoduje, że nie będziemy wcale mieć lekarzy.

    1. ALI,

      Ale Ty jesteś głupi. Podajesz linki do jakiejś michnikowskiej rzygowiny. Dawno nie czytałem takich bzdur.

      Wiedz, że lekarze to najgorsza hołota. Po prostu buractwo ze wsi idzie na medycynę. A potem ta hołota robi smród i zadymę.

      Zbieracz truskawek – w odróżnieniu od lekarskiej hołoty – musi mieć kwalifikacje, rozum i inteligencję.

      Dlatego, niech ta hołota wyjeżdża dokąd chce aby szorować kible SS-manom czy zmywać naczynia Angolom.

      Pozdrowienia,
      ROMAN WŁOS

Odpowiedz