Prywaciarz, badylarz – te pejoratywne w wydźwięku określenia funkcjonowały w komunie.
Oczywiście z ideologicznego zacięcia byli to ludzie na wskroś „be” i śmierdzący uczciwie pracującemu ludowi.
Dziś, 20 lat po upadku komuny, jest jeszcze gorzej.
Choć teraz takich ludzi określa się mianem przedsiębiorcy, czy z plugawego anglosaskiego- biznesmenem, to nadal jest to najpodlejszy i najbardziej śmierdzący gatunek poddanych w III Republice Buraczanej, zwaną w skrócie Polską. Tak bardzo śmierdzący, że złapanie na kontaktach z takowymi skutkuje natychmiastowym wyrzuceniem z salonów, odpędzeniem od koryta i publicznym ostracyzmem. Tak jakby delikwent po takim kontakcie, choćby telefonicznym, sam zaczynał śmierdzieć.
Czy np. tacy strażacy mogą mieć swoich przedstawicieli w parlamencie i rządzie III Buraczanej, którzy będą pisać pod nich ustawy? Mogą!
A czy tacy np. prawnicy, artyści, emeryci, górnicy, rolnicy i inni srolnicy mogą wymuszać – ups… lobbować – pisanie ustaw w ich interesie? Mogą!
Czy jawne pisanie ustaw korzystnych dla konkretnych firm – typu stocznia, kopalnia, fabryka – będzie ścigane jako przestępstwo? Nie!
Czy kontakty z wyżej wymienionymi, chodzenie na ich smyczy itp. kompromitują polityka? NIE!
Wręcz przeciwnie!
Niektórzy wręcz się chełpią, że są pieskami, którejś z tych grup, uważają, że dodaje to im splendoru – choć wg konstytucji powinni być przedstawicielami wszystkich poddanych…eee… Narodu.
A teraz popatrzcie co się stało na wieść, że pewne wysoko postawione persony – ich nazwiska pominę bo na pewno je znacie, a jak nie znacie to i tak nic one Wam nie powiedzą – miały kontakt z człowiekiem prowadzącym legalnie działającą a nawet płacącą podatki firmę.
A fuj!
Tfu!
Pluj, płucz, pluj i wycieraj usta od tego niesmaku!
A tamci precz! Won od Słoneczka Buraczanej bo jeszcze skażą go tą przykrą wonią.
Tak moi drodzy przedsiębiorcy – od 20 lat na swoich grzbietach wyciągacie ten kraj z błota nędzy, wbrew Władzom utrudniającą to jak tylko może.
Od 20 lat dźwigacie na swoich plecach emerytów, rolników, górników i innych srolników w tym polityków.
I jakiego odium się dorobiliście?
Że każdy uważający się za przyzwoitego – bo nigdy w życiu nie skalał się pracą i podjęciem ryzyka – brzydzi się stać koło Was nawet przez przypadek.
Dlaczego tak jest?
Bo jesteście frajerami. A frajerów nikt nie szanuje. Nawet Wy sami się nie szanujecie przyzwalając na takie rzeczy.
Ameno!