Przecieram oczy, przecieram uszy i dalej nie wierzę w to co widzę i słyszę.I to tak, że nie tylko nie mogę zasnąć, ale jeszcze Alę budzę wybuchami gromkiego niepohamowanego śmiechu. Nie pozostało mi więc nic innego niż wstać i pojechać po pewnym arcydziele jak po – nomen omen – łysej kobyle. Co ja z tymi łysymi? Przeczytajcie dalej to zrozumiecie 🙂
Zacznijmy może od początku. Nasza Klasa postanowiła pokazać się od środka. Mniemam, że miało to być w stylu lekkich hollywoodzkich reportaży z cyklu „a my tak ten film fajowo kręciliśmy”. I pokazywać jak bardzo cacy jest firma, a praca w niej szczytem marzeń.
Wyszło… jak zwykle, a nawet nie – jeszcze gorzej!
[Oczywiście dam Wam link do tego arcydzieła sztuki (anty)promocyjnej, ale na samym końcu, cobyście wiedzieli z czego nie należy się brechtać przy jego oglądaniu.]
Zaczyna się jak w najlepszym horrorze – pierwszy spotkany tambylec zasłania twarz teczką i burczy: „No pikczers no koments”.
Potem jakiś „specjalista od HR” obznajmia nas, że to co odróżnia ich od innych firm to „atmosfera, która panuje tutaj na co dzień”.
„To się bierze stąd, że ZAŁOGA jest młoda [..] jej średni rok urodzenia jest koło 82 roku„.
No ja bym jednak sprawdził czy to nie jest wynik chodzenia załogi na boso a nawet w skarpetkach po firmowych wykładzinach. Ale to ja.
Poza tym pewnie leczenie grzybic też mają w opłacanym przez firmę pakiecie, więc wszystko w porządku.
Ale to niżej trzeba usłyszeć na własne uszy, żeby w pełni docenić:
„- Nasz statystyczny dzień wygląda tak, że przychodzimy, do 9 jakaś kawka, do 11 mejla sobie sprawdzamy, do 13 obiad i… do 16 jakoś leci…
– W piłkarzyki sobie gramy…
– Noo! ….
– …
– … a w międzyczasie siedzimy sobie na Naszej Klasie”
„Nie staramy się siedzieć nad fotoszopem, czy pustą kartką i kurde musze dzisiaj wymyśleć [wymowa oryginalna!] . Nie wręcz przeciwnie, próbujemy się odprężyć, robimy sobie jakieś śmieszne rzeczy, kawały między sobą sobie nawzajem [użytkownikom też?] gramy w piłkarzyki”
Zarąbiście!
Zawsze chciałem tak ciężko pracować, ale niestety nigdy nie chciano mnie przyjąć do żadnego urzędu. 🙁
Ale może w takim razie spełnię się w Naszej Klasie?
Jednak nie – nie nadaję się. 🙁
Mój średni rok urodzenia jest o 15 lat starszy niż ’82 – notabene ze staruchami mają i inne problemy – no i jestem, o zgrozo!, mężczyzną bez włosów na głowie.
Na szczęście okazuje się, że nie mam czego żałować bo:
„na czytaniu 18 tysięcy linijek kodu [śledzika] można wzrok i życie stracić”
Uff! Co za szczęście, że mnie jednak nie przyjmą, uratuję wzrok i życie!
Ale to nie wszystkie zagrożenia w tamtejszej pracy.
Są jeszcze straszniejsze. Otóż razu pewnego…
„…przyszedł mężczyzna bez włosów na głowie
[..]
i mimo, że nie jestem osobą, którą łatwo przestraszyć
autentycznie się przestraszyłam„.
Upsss… czy ja czasem nie lunatykowałem? 😉
W naszej klasie mają nawet obiady. I to darmowe:
„Mamy obiady, które jemy grupowo i.. i… i jest zawsze z tym dużo zabawy…. ykhmmm… z różnych powodów”
No jeden to bym nawet znalazł:
„Podczas tego obiadu można postać i porozmawiać z ludźmi z innych wydziałów”
Miodzio!… wieczne jadanie obiadów na stojąco musi być bardzo zabawne.
Ale to pewnie po to żeby pracownicy zbyt długo nie odciągali się od grania w piłkarzyki i robienia sobie kawałów.
Dowiedziałem się też, że :
„Tak naprawdę najważniejszy jest użytkownik”
i
„Jeśli ktoś chce się z nami skontaktować i zasugerować nam coś odnośnie funkcjonowania portalu to bardzo czekamy na takie informacje, te informacje nie giną i staramy się dopasować portal do Waszych oczekiwań”
Ciekawe co robili jak protestowały miliony przeciwko śledzikowi?
Grali w tym czasie w piłkarzyki czy robili sobie kawały?
Co obstawiacie?
A może śledzik to po prostu kawał zrobiony użytkownikom? 🙂
Reasumując tak bardziej na poważnie – już dawno nie widziałem większej dziecinady i żenady.
I powiem proroczo, że właśnie ten moment, chwilę powstania tego filmu, oznaczyłbym jako początek końca Naszej Klasy.
Na szczęście od „gógla” dzieli ich tylko ściana 😉
No i obiecane linki do tego wiekopomnego dzieła: 1 część , 2 część