Jeżeli cieszysz się, że Glapiński kupił roztrwonił twarde pieniądze (dolary) na zakup ponad 412 ton złota to jesteś ekonomicznym idiotą. A jeżeli jeszcze bredzisz, że w ten sposób zarobił dla Polaków ileś miliardów to zideologizowanym idiotą. Wybaczcie, to nie obelga, ale tylko stwierdzenie faktu. Jeżeli nie wiesz dlaczego tak jest to zapraszam do lektury.
Po pierwsze – dolary w rezerwach NBP nie biorą się z powietrza tylko z wymiany wpływających walut na złotówki. Oznacza to, że odpowiadająca tym 400 tonom złota kwota złotówek została wpompowana do polskiej gospodarki co oznacza okradanie Polaków przez mechanizm inflacji.
400 ton bo zapewne tak z 15-20 ton pochodziło od naszego rodzimego KGHM.
Po drugie – zysk NBP to księgowa fikcja a jego wystąpienie to pieniądze w całości przekazane do budżetu (a nie do kieszeń Polaków).
Czyli – jeżeli NBP kupił 400 ton złota za 400 złotych (dla uproszczenia) a teraz warte są np. 800 złotych to NBP wykazuje księgowy zysk – 400 złotych. I te 400 złotych przekazuje rządowi. Zgadnijcie skąd się bierze te 400 złotych?
Gdyby NBP sprzedał to złoto to byłby to faktyczny zysk i faktyczne pieniądze w twardych dolarach.
W sytuacji gdy nie sprzedał a jedynie wycenił posiadane złoto to pieniądze przekazywane rządowi są czystą inflacyjną kreacją – pojawiają się magicznie (jak wszystkie dziś pieniądze) przez wpisanie tej wartości na koncie rządu. Czyli bank po prostu emituje nowe pieniądze, które za pośrednictwem rządowych wydatków trafiają na rynek, jeszcze bardziej podkręcając okradającą ludzi inflację.
Reasumując – na zakupach złota przez NBP i wzroście jego ceny my, jako społeczeństwo nic nie zyskujemy a wręcz przeciwnie – tracimy.