Biblioteki – usankcjonowana kradzież i piractwo?

Zapewne nie raz słyszeliście żale, płacze i obelgi przeróżnej maści twórców, ich właścicieli, hochsztaplerów z agencji prawnych itp. cwaniaków jakimi to niby złodziejami jesteście i jak oni biedni są okradani tak przez piratów jak i Was – swoich odbiorców.
Ciekawe, że w tym szale i oszołomstwie spokojnie działają sobie prawdziwi piraci – biblioteki!

A przecież to czystej wody piractwo!  Dać przykład – proszę bardzo.
Kiedyś poszedłem sobie do biblioteki i sprawdziłem czy jest w niej moja książka „Hipnoza, nauka hipnotyzowania krok po kroku”. Oczywiście była. Z karty książki wynikało, że jest wypożyczania kilkanaście razy w ciągu roku. Załóżmy, że średnio wypożycza je 15 osób, czyli tyle osób już mojej książki co roku nie kupi!
W Polsce jest ponad 8000 bibliotek.
Załóżmy teraz, że moja książka jest w miarę popularna i kupiło ją 5 tys. bibliotek a cena mojej książki to 25 zł.

5 000 bibliotek x 15 osób x 25 zł = 1 875 000 zł

Prawie 2 miliony złotych !

Co roku jestem okradany przez Buraczaną z 2 milionów złotych, tylko dlatego, że pozwala ona działać bibliotekom.

Ale w imię czego jestem tak okradany?
Dlaczego moja twórczość pisana ma być gorsza od innego typu twórczości (jak np. muzyka, filmy czy oprogramowanie) i nie chroniona skutecznie?
Chyba nikt nie zechce mi wmówić, że istnienie bibliotek w XXI wieku w środku Europy uzasadnione jest brakiem dostępu do kultury i walką z anafalbetyzmem?
A jeżeli tak to dlaczego ja mam ponosić koszty tej walki a nie Państwo?  Skoro ono godzi się na biblioteki to powinno płacić mi tantiemy i rekompensować strat?  Tak czy nie?

Uprzedzając :
1) Co do założeń – jeżeli jakaś książka jest popularna to na pewno jest we wszystkich bibliotekach i jeszcze częściej wypożyczana. Oznacza to, że autorzy popularnych książek tracą jeszcze więcej!
2) Tak, wiem, że takie wyliczenia są o kant dupy Jarosława bo nigdzie nie ma bezpośredniego przełożenia na to, że klient na pewno kupi książkę jeśli nie będzie mógł jej wypożyczyć z biblioteki.  Ale w takim schemacie wyliczeń – cała kasa klientów leżąca w ich kieszeniach jest tak naprawdę nasza – lubują się oszołomy z pod znaku wojny ze swoimi klientami.
3) Nie zmienia to jednak tego, że bez wątpienia istnienie bibliotek obniża nakład sprzedaży książek. 🙁

2 myśli na temat “Biblioteki – usankcjonowana kradzież i piractwo?

  1. hmmm, a może zastanów się, że gdyby nie biblioteki to nikt by Twojej książki nie kupił, a tak 8 tys. x 25 zł = 200 tys. zł. Zawsze to lepsze niż nic.

Odpowiedz