Paradoksy polskiego bogactwa, a może „bogactwa”?

Czy Zygmunt Solorz-Żak rzeczywiście jest najbogatszym obywatelem polskim?
W rankingu polskich bogaczy jest na pierwszym miejscu, ale przecież cały swój majątek zastawił w bankach – łącznie z akcjami Polkomtela – i gdyby coś nie wypaliło to banki wszystko* mu zabiorą. I tak jest chyba z wszystkimi z listy „najbogatszych”.
To jest właśnie ten paradoks – ludzie wymieniani jako bogacze mają długi większe niż ich całe majątki.
Pamiętacie jak Kulczyk był na szczycie listy, bo posiadał akcje TP SA? Gdy je musiał sprzedać i oddać pożyczoną na nie kasę okazało się, że z kilkudziesięciu miliardów zrobiło się – bodaj – ledwie 78 mln złotych 🙂

Oczywiście – takie 78 mln piechotą nie chodzi, ale kumacie o co mi chodzi.
Całe to „bogactwo” jest na kredyt, a nie swobodną własnością.

Jakie są z tego wnioski? Ano takie, że jesteście tyle warci ile Wam pożyczą kasy.
A że Wam nie pożyczą już nic więcej zostaniecie nędzarzami do końca świata 🙂

Oczywiście warci w finansowym znaczeniu a nie ludzkim.

 * Pewnie jakieś tajne zaskórniaki liczone w mln gdzieś sobie i tak schował.

 

Odpowiedz